niedziela, 25 stycznia 2015

"Kiedy wyeliminujemy niemożliwe, to co pozostaje choćby wydawało się zupełnie nieprawdopodobne, musi być prawdą."

 Piosenka

-Nienawidzę cię! Rozumiesz? Mam cię serdecznie dość! Zniknij raz na zawsze z mojego życia!
-Nie mogę, bo cię kocham.

Te słowa raz na zawsze zapadły w mojej pamięci. Mimo, że od zawsze się kłóciliśmy to jakoś potrafiliśmy się dogadać ze względu na naszego wspólnego przyjaciela, który bardzo cierpiał z powodu"naszego nieporozumienia". Kubiak po prostu chciał naszego dobra i chyba miał nadzieję, że kiedyś będziemy razem. Ale może od początku. Bartmana i Kubiaka znam od dziecka. Z Michałem dogadywałam się zawsze i mimo, że byłam dziewczyną to "pozwalał" mi chodzić z nimi w różne miejsca, gdzie się zawsze bawili. No i oczywiście pozwalał mi grać z nimi w siatkówkę. Z Bartmanem już tak łatwo nie było. Zawsze robił mi jakieś "testy" na wytrzymałość. No po prostu musiał mieć dowód, że dam sobie radę. Patrząc z perspektywy czasu stwierdzam, że on po prostu chciał mieć Kubiaka całego dla siebie. Żeby nie musiał go dzielić z jakąś dziewczyną. Gdy już wyrośliśmy z tych zabaw Bartman stał się wredny i to bardzo, ale starałam się go ignorować. Grali już wtedy w plażówkę,a ja od czasu do czasu jeździłam z nimi na zawody. Przegrali mecz więc Bartman musiał się na kimś wyżyć. Oczywiście wybrał mnie. Po raz pierwszy jego słowa zabolały mnie do tego stopnia, że płakałam cały wieczór. Myślałam, że Kubiak rozszarpie go na strzępy. Był cholernie wściekły. Do Bartmana nic nie dotarło i ciągle było tak samo. Tylko, że ja też nie pozostałam mu dłużna. Przy każdym spotkaniu jechaliśmy po sobie tak, że biedny Michał musiał wychodzić z pomieszczenia.
Po zdanej maturze trzeba było wybrać gdzie studiować. Padło na Warszawę. Wszystko przez mojego tatę, który stwierdził, że Michałek ma mnie pilnować. Taty chyba nikt nie poinformował, że pan Bartman jak cień podąża za Kubiakiem i nie dość, że będą grać w jednym zespole to jeszcze mieszkają razem. Na szczęście miałam osobne mieszkanie, bo chyba byśmy się pozabijali. Tak więc zostałam panią fizjoterapeutką. Chłopacy dostali propozycję gry w Jastrzębiu. Oczywiście Michałek wraz z moim tatą postanowili za mnie, że również się przeprowadzam i będę pracować razem z nimi w klubie. Czyli wyszło na to, że musiałam masować Bartmana. Nie było miło. Oj nie. Raz nawet ten debli oberwał ode mnie. Podbiłam mu oko. Mimo, że Kubiak mu współczuł to za jego plecami ciągle mi mówił, że bardzo dobrze zrobiłam, bo on już dawno by to najchętniej zrobił no, ale nie mógł. Trochę dziwnie by to wszystko wyglądało. Najgorsze było to, że jeśli chodzi o nasze relacje to było coraz gorzej. Już nawet się do siebie nie odzywaliśmy. Wszyscy byli do tego stopnia zdziwieni, że aż mój tata przyjechał zobaczyć to tu się stało. Oczywiście wszystko pod pretekstem meczu. Pewnego dnia nie wytrzymaliśmy i odezwaliśmy się do siebie. To była nasza największa kłótnia. I to właśnie wtedy padły te słowa. Chyba nie muszę wam mówić jaki przeżyłam szok. Akurat była końcówka sezonu. Chłopacy pojechali na kadrę i zostałam w Jastrzębiu praktycznie sama. Na szczęście zaprzyjaźniłam się z partnerką Michała więc aż tak nudno nie było. Uświadomiłam sobie w tym czasie dużo rzeczy. Najważniejszą było to, że kocham Bartmana. I wiecie co? Chciałam mu to powiedzieć, ale on spełnił moje życzenie i zniknął z mojego życia. Przeprowadził się do Rzeszowa i znalazł sobie jakąś dziewczynę-tak twierdzi Kubiak. Postanowiłam go sobie odpuścić. Niestety nadal się widywaliśmy. I nadal byliśmy tak samo dla siebie wredni. Kubiak wręcz szalał i nie chciał się już z nami spotykać. Bartman wyjechał z tą swoją laską, a Michał z Moniką zostali rodzicami. Na chrzestnych wybrali nas. Biedna Pola. Mieć takich chrzestnych to istna masakra. Ja bym się na jej miejscu zbuntowała. Kolejne spotkanie. Minęło ono na docinkach i miłej atmosferze. Obydwoje zakochaliśmy się w Poli. Ba nawet postanowiliśmy zrobić prezent młodym rodzicom i zająć się przez jeden dzień małą. Cały dzień minął magicznie i super, a starsza pani w parku powiedziała, że jesteśmy piękną rodziną. Mimo upływu tych dwóch lat nadal go kocham. Podobno rozstał się ze swoją dziewczyną. Ciekawe czy nadal te jego słowa są ważne. Po odwiezieniu małej do rodziców, którzy byli bardzo zdziwieni, że wszyscy są żywi, postanowiliśmy iść na pizzę. Po posiłku Bartman odprowadził mnie do mieszkania. Zaproponowałam drinka, a on ochoczo zgodził się. Po kilku głębszych Zbyszek stwierdził, że chciałby w przyszłym sezonie wrócić do Jastrzębia. Nie powiem strasznie mnie to zdziwiło, w końcu to pan Bartman ostatnio dostał opinię gracza na jeden sezon. No i nigdy jeszcze nie powracał drugi raz na stare śmieci.
-Ale dlaczego?-zapytałam.
-Bo chce naprawić to co zepsułem dwa lata temu.-odpowiedział i wpił się w moje wargi.
Spędziliśmy namiętną noc. Szkoda, że poranek nie był w żadnym stopniu taki sam. Obudziłam się sama w pustym domu. Myślałam, że po prostu poszedł do sklepu, ale niestety wyszedł i już nie wrócił. Zaczął się sezon reprezentacyjny, na który Bartman dostał powołanie, ale nie był obecny na żadnym meczu. Do mnie od pamiętnej nocy się nie odzywał. Nawet gdy był w odwiedzinach u Kubiaków nie wpadł z wizytą. Nie miałby zresztą po co. Nagle spadła na mnie informacja o tym, że Michał wyjeżdża. Myślałam, że mi serce pęknie. I co ja teraz bez nich zrobię? W końcu to z nimi najbardziej się przyjaźniłam.  Mam nadzieję, że szybko do mnie wrócą. Tak więc potrzebujemy przyjmującego, najlepiej z polskim obywatelstwem. Niestety o tej porze transferowych ruchów było niewiele.
Siedziałam sobie właśnie na moim małym balkonie i piłam kawę gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie ruszyłam by je otworzyć. Zamarłam. Za nimi stał Bartman. Jeden zdecydowany ruch. Chciałam zamknąć drzwi i już nigdy na niego nie patrzeć. No właśnie chciałam, bo ten cymbał odczytał moje zamiary i nie pozwolił mi na to.
-Czego chcesz?-zapytałam ostro.
-Porozmawiać.
-My nie mamy o czym rozmawiać. Zmarnowałeś wszystko. Możesz już wyjść.
-Weronika, kocham cię. Proszę cię daj mi to wszystko wytłumaczyć.-zatrzasnęłam drzwi. Boże dlaczego my nie możemy być dla siebie mili? Albo inaczej dlaczego my nie możemy ze sobą normalnie porozmawiać? Nie chcąc się rozpłakać wybrałam numer Moniki. Może ona jakoś pomoże mi to wszystko ogarnąć? Niestety nie za bardzo pomogła, a ja pogrążyłam się w rozpaczy. Mimo, że chciałam wszystko ze Zbyszkiem  wyjaśnić to nie potrafiłam. Całe dnie leżałam w łóżku i płakałam. Wzięłam nawet trochę wolnego w pracy, zresztą i tak nie było za dużo co robić, bo tych kilku zawodników, którzy już trenowali, mogli spokojnie być pod czyjąś inną opieką. Wybawienie nadeszło dopiero na początku września, gdy Monika stanowczo wyciągnęła mnie na mecze Mistrzostw Świata. Kubiak chyba wszystko wiedział co się działo przez ostatni czas, bo spojrzał na mnie surowym wzrokiem. Niestety miał za dużo czasu przed meczem, ponieważ podszedł do nas i po czułym przywitaniu z dziewczynami zrobił mi kazanie. I kazał porozmawiać z Bartmanem. On jest jakiś śmieszny. Ja z nim? Czarno to widzę.

Po powrocie do Jastrzębia musiałam się stawić na treningu. Wiedziałam, że w czasie mojej nieobecności kilku graczy dołączyło do zespołu, jednak nie spodziewałam się, że zobaczę w tym gronie Bartmana, który cały trening bezczelnie śledził każdy mój ruch.Gdy skończyłam masować wszystkich zawodników, którzy tego potrzebowali, drzwi do pomieszczenia otwarły się. Zobaczyłam w nich Bartmana.
-Czego chcesz?-zapytałam surowym głosem.
-Bark mnie boli. Mogłabyś mnie wymasować?
-Idź do Jarka ja już skończyłam.
-Ale on już poszedł do domu. Zostałaś mi tylko ty.
-Przykro mi, ale nie mam czasu. Śpieszę się.-próbowałam jak najszybciej wyjść z pomieszczenia i wrócić do domu, gdzie byłabym bezpieczna. Sama.
-Gdzie do pustego domu? Gdzie nikt na ciebie nie czeka.-bezczelnie ze mnie zadrwił.
-Jak najdalej od ciebie.-szepnęłam cicho. I zaczęłam zbierać wszystkie swoje rzeczy do torebki. W normalnych okolicznościach przebrałabym się ze stroju klubowego na jakieś normalne ciuchy, ale w tej sytuacji darowałam sobie to. Gdy już wszystko wzięłam próbowałam wyjść z pomieszczenia, lecz Bartman był szybszy i silniejszy, gdy chwycił mnie boleśnie za rękę.-Puść mnie!
-Nie. Nie uciekniesz mi już tak łatwo. Musimy porozmawiać.
-To ty uciekłeś nie ja. Przez tyle czasu się nie odezwałeś! Chciałam z tobą być. A ty znowu uciekłeś. Nienawidzę cię! Rozumiesz? Mam cię serdecznie dość! Zniknij raz na zawsze z mojego życia!-Dlaczego słowa, które powinny być dla mnie dobre tak bardzo ranią? Przecież ja go kocham. Sama siebie już nie rozumiem, lecz na szczęście moje przemyślenia przerwał Bartman, który powiedział:
-Nie mogę, bo cię kocham. Drugi raz już tego samego błędu nie popełnię. Kocham cię Weronika, rozumiesz? Już nigdy więcej się ode mnie nie uwolnisz.-No i chyba nie mam innego wyjścia. Tylko co będzie jak on znowu mnie skrzywdzi?


Mam ochotę napisać drugą część. W sumie zakończenie trochę na to wskazuje.Ale szaleje. W końcu coś trzeba robić żeby się nie uczyć na historię.
Rozdział z dedykacją dla mojej Weroniki.
Miśka pamiętam o tym rozdziale, nawet zaczęłam pisać(!), ale zapomniałam jak ma się skończyć. No po prostu ja.
Widzę, że was od pierwszego posta strasznie ubyło. Ciekawe dlaczego.
A może jakieś propozycje z kim następne party?
Pozdrawiam :*