niedziela, 3 sierpnia 2014

"Tak. Is­tnieje przy­jaźń dam­sko męska. Wte­dy, gdy obie stro­ny wiedzą, że będą kiedyś razem. W końcu miłość zaczy­na się od przyjaźni.. "

PIOSENKA

Przyjaźń – według Arystotelesa, jedna z cnót, chociaż, w przeciwieństwie do cnót kardynalnych, nie jest ona cnotą normatywną. Filozof ten twierdzi także, że istnieje kilka rodzajów przyjaźni: idealna (teleia philia, będąca wartością samą w sobie), oraz takie, z których każda ma spełniać pewien cel (przyjemność lub użyteczność).
Większość ludzi uważa, że ich przyjaciele dobrze ich znają. Jednak badania wykazały, że w większości przypadków jest to złudzenie związane z chęcią poprawy samooceny . Wierząc, że przyjaciołom zależy na nas, budujemy poczucie własnej wartości.
Przyjaźń w kontekście socjologicznym jest silnie związana z nieprzyjaźnią. Wspólny wróg bardzo skutecznie cementuje więzi między przyjaciółmi, a jednym z narzędzi służących do tego jest plotka. Przyjaciele mają tendencję do wyolbrzymiania negatywnych cech swych nieprzyjaciół i pomijania ich cech pozytywnych.
Zawieranie przyjaźni odbywa się w różny sposób, zależnie od kultury i powiązań religijnych. Niektóre przyjaźnie są zawierane poprzez zapytanie: "Czy chciałbyś/chciałabyś zostać moim przyjacielem" lub w inny podobny sposób, czasem towarzyszą temu obietnice i przysięgi. Coraz rzadziej spotykana jest formuła braterstwa krwi.
Z badań wynika również, że przyjaźń może mieć tło genetyczne: najsilniejsze więzy łączą nas z ludźmi genetycznie do nas podobnymi. Może to jednocześnie tłumaczyć istnienie uprzedzeń rasowych i innych form ksenofobii.
Sam akt nawiązywania przyjaźni ma również podłoże biologiczne – jest ściśle związany z tzw. pierwszym wrażeniem. Z badań wynika, że nieświadomą decyzję o chęci bliższego poznania danej osoby podejmujemy w ciągu zaledwie 10 minut od pierwszego z nią kontaktu.

Zdaniem św. bpa Józefa Sebastiana Pelczara, są pewne warunki dla przyjaźni:
  • zbliżenie serc
  • wymiana dóbr między osobami
  • podobieństwo temperamentów i charakterów
Bp Pelczar rozróżnia między przyjaźnią duchową (jego zdaniem dobrą) a zmysłową (jego zdaniem niebezpieczną dla życia duchowego, np. dla zakonnic):




Bieganie ostatnio stało się twoim sposobem na życie. Chwilą dla samej siebie. Odpoczynkiem od myśli, które pewnie dopadłyby cię w pustym, cichym domu.
W Warszawie mieszkasz od niedawna. Przeprowadziłaś się tu ze względu na studia.

A może nie tylko?

Taj, jest jeszcze on. Twój najlepszy przyjaciel za czasów dzieciństwa. Odkąd nauczyłaś się chodzić byliście nie rozłączni.Wasi rodzice i sąsiedzi zawsze myśleli, że będziecie parą, która będzie żyć długo i szczęśliwie. Wszystko się zmieniło gdy ty byłaś w piątej klasie, a on w pierwszej gimnazjum. Niby ciągle ta sama szkoła, ale jednak wszystko się zmieniło.Przestaliście się do siebie odzywać każde miało swoje zajęcia. Swoje życie.

Ale czy to jest powód żeby nie mówić sobie nawet głupiego cześć?

Biegniesz.Nie wiesz, która to już minuta. Który kilometr za tobą. Najważniejsze jest to, że muzyka w twoich uszach, i droga nie kończą się. Możesz spokojne rozplanować sobie najbliższe godziny, które spędzisz na nauce. Mimo, że do pierwszych egzaminów zostało jeszcze dużo czasu to ty już będziesz się uczyć. Nie jesteś taka jak większość twoich znajomych, którzy pewnie teraz szykują się na imprezę. Ty wolisz sport. Zawsze żyłaś w ruchu. On też. Dlatego wybrał siatkówkę. Stała się jego największą miłością. Podobno jest nawet niezły. Wszystko co o nim wiesz to zasłyszane rozmowy twojego barta z rodzicami. Sama nie chcesz o nim nic wiedzieć.
Ty również bardzo lubisz siatkówkę. Chodziłabyś pewnie na mecze miejscowej Politechniki, ale on w niej gara, a ty nie chcesz go oglądać.
Głupie prawda?
Chciałaś iść na pierwszy mecz sezonu. Miałaś nawet już kupiony bilet. Ale wtedy podczas jednej z rozmów, twój kochany braciszek, wygadał się, że on gra i mieszka w miejscu, w którym chciałaś o nim zapomnieć i nigdy nie zobaczyć.
Myślenie tak cię pochłonęło, że nawet nie zauważyłaś jak ktoś na ciebie wpadł. Upadacie oboje na chodnik.Nie znany osobnik przygniótł cię swoim ciałem. Wyciągasz słuchawki i atakujesz nie znajomego:
-Co pan sobie do cholery wyobraża? Dlaczego pan nie patrzy jak biegnie? Przecież mógł pan zrobić komuś jakąś krzywdę! Poza tym proszę ze mnie wstać!
-Spokojnie Zuza. Przestań się tak unosić.-Mówi "nieznany" sprawca waszego wypadku, a ty już wiesz do kogo należy ten głos.
Tak do niego.
Poznasz go zawsze i wszędzie. Miałaś nadzieję, że Warszawa to duże miasto i nigdy na siebie nie wpadniecie.
Jakże się myliłaś.
Szybko wstajesz i nie mówiąc nic więcej szybko uciekasz.
Jesteś tchórzem.
Od tamtego wydarzenia minął już miesiąc. W tym czasie zmieniłaś trasę swojego biegania, ale to nic nie dało, bo od ponad 20 dni masz nowego sąsiada. Tak to on. Z niewiadomych dla ciebie względów przeprowadził się w środku sezonu. Akurat przypadkiem na przeciw ciebie. Zawsze gdy się widujecie on mówi ci cześć, a ty nie odpowiadasz.
Ale czy nie tego właśnie chciałaś te kilka lat temu?
Dzisiaj przyjeżdża twój ukochany braciszek, który na pewno dorzuci swoje przysłowiowe 3 grosze, do całej tej nędznej sytuacji. Masz go odebrać z dworca. Oczywiście nie była byś sobą gdybyś się nie spóźniła.
-No nareszcie jesteś! Czy ty nie możesz raz zrobić czegoś punktualnie?-Pyta zaraz po wejściu do twojego samochodu.
-Mogę. Ale nie dla ciebie.-Dogryzasz mu.Widzisz, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował. Doskonale wie, że z tobą nie wygra gdy nie masz humoru.
Do twojego mieszkania dojeżdżacie 25 minut później. Wchodzicie po schodach na górę. O dziwo twój sąsiad nigdzie nie wychodził. Jesteś pozytywnie zaskoczona.
-Nie rozsiadaj się.-Mówi twój brat, gdy chcesz wygodnie usiąść się na kanapie.
-Niby dlaczego?
-Bo za chwilę wychodzimy.
-Muszę?
-Tak.-Odpowiada stanowczo.-Dobrze by było gdybyś się przebrała.-Mówi patrząc sceptycznie na twój rozciągnięty dres.
-Jakieś wymagania?-Pytasz z ironią w głosie.
-Żadnych szpilek i sukienek. Wystarczą jeansy.
-Tak jest sir.-Odpowiadasz i znikasz w swoim pokoju. 
Gdy wychodzisz z niego kilkanaście minut później, twój brat nic nie mówiąc ubiera kurtkę i wychodzi z twojego mieszkania. Nie mając innego wyboru podążasz jego śladami.
-Daj  mi kluczyki.-Mówi gdy stajecie koło samochodu.
-Ale ty przecież nie znasz Warszawy.-Odpowiadasz wzburzona.
-Ale wiem gdzie jedziemy.-Po tych słowach oddajesz mu kluczyki i wsiadasz na miejscu pasażera.
Kilkanaście minut później podjeżdżacie pod Arenę Ursynów.
-Serio?-Pytasz, bo już się domyślasz jaki plan ma twój genialny brat.
-Nie uważasz, że w końcu przyszedł najlepszy czas na zakończenie starych spraw i pogodzenie się?
-On ci to kazał zrobić?-Pytasz wkurzona.
-Nie ważne kto. Ważne żebyście się w końcu dogadali.
Nic mu już nie odpowiadasz tylko udajesz się w stronę wejścia.
-Mała mam jeszcze jedną małą prośbę.-Zaczyna twój brat gdy jesteście już w środku.
-Jaką?-Warczysz.
-Mogłabyś ubrać to.-Mówi wskazując na malutką reklamówkę, którą wcześniej trzymał w dłoni, a ty jej nie zauważyłaś.Wkurzona zabierasz mu ją i udajesz się na poszukiwanie toalety.

Chwilę później gdy wychodzisz zauważasz swojego brata, który ma ubraną taką samą koszulkę. Jest to oczywiście meczowa koszulka JEGO.
-Nie wiem po co cały ten cyrk.-Mówisz i udajecie się na poszukiwanie swoich miejsc. Gdy już je odnajdujecie wszystko stało się dla ciebie jasne.Wasi rodzice przyjechali.
Cały mecz siedzisz jak na szpilkach. Bardziej niż o wynik boisz się o spotkanie, które będzie miało miejsce zaraz po nim. Mecz kończy się zwycięstwem biało-zielno-niebieskich i to nie byle nad kim, ale nad samą Resovią.
Chwilę później obok was stoi on. Cały roześmiany i szczęśliwy. Właśnie przed chwilą dostał statuetkę najlepszego zawodnika meczu. Jest to bardzo duże wyróżnienie tym bardziej, że na tej pozycji jest to rzadkość.
-Gratuluje.-Mówisz tylko, a on mimo to uśmiecha się do ciebie szeroko i mocno przytula. Gdy po kilku minutach się od ciebie odrywa zauważasz na jego nadgarstku bransoletkę, którą kiedyś sobie kupiliście. Ty masz taką samą i od kilku lat leży w szkatułce na biżuterię.
Sama nie wiesz jak to się dzieje, że znajdujecie się sami na parkingu pod halą. Wasi rodzice właśnie pojechali do domu.
-Mogę się zabrać z tobą?-Pyta grzecznie.Nic mu nie odpowiadasz tylko wskazujesz głową, że ma wsiadać. Do waszego bloku szybko dojeżdżacie. Sama nie wiesz jak to się dzieje, ale zaczynacie normalną rozmowę. Taką jaką mają starzy przyjaciele. Jest to jeden z najszczęśliwszych dni w twoim życiu. W końcu jest tak jak powinno.
-Zuza! Proszę cię ratuj!-Krzyczy on od samego wejścia do twojego domu kilka tygodni później.
-Co się stało?-Pytasz gdy spotykacie się na korytarzu.
-Jutro jestem na weselu u kolegi i nie mam z kim iść. Proszę cię idź ze mną.-Mówi błagalnym głosem.
-Chyba cię pogięło.
-No Zuzka proszę cię.
-Ciekawe co ja z tego będę miała..-Droczysz się z nim.
-Moją dozgonną wdzięczność.-Widząc twoją sceptyczną minę dopowiada.-Nie wiem co tylko będziesz chciała.
-Okej.
-Co?
-Zgadzam się.
-Dziękuję dziękuję dziękuję Ci.-Mówi, porywając cię w ramiona i okręcając wokół własnej osi.
-Puść mnie już wariacie!-Piszczysz ze śmiechem.-A teraz lepiej powiedz mi gdzie i o której ma się odbyć ten ślub.-Mówisz gdy wreszcie cię odstawia na ziemię.
-O 16 pod Warszawą.
-No naprawdę dużo szczegółów nie ma co...
-Jejku bo ty to byś chciała wszystko wiedzieć.
-A żebyś wiedział.-Odpowiadasz po czym przytulasz się do niego. Co jak co, ale w tych ramionach chciała byś spędzić resztę życia.

Nie przypuszczałaś, że zabawa w gronie siatkarzy będzie taka wspaniała. Nie dają ci w ogóle odpocząć. Na szczęście udało się na chwilę wyrwać tłumacząc się tym, że musisz iść do toalety. W rzeczywistości wyszłaś na dwór pooddychać świeżym powietrzem. Niestety nie jest ci dane nacieszyć się chwilą samotności, bo czujesz na karku czyiś ciepły oddech, a po chwili na twoich ramionach ląduje marynarka przesiąknięta jego zapachem. Natomiast jego dłonie oplatają cię w tali.
-Kocham cię.-Szepcze ci do ucha.
-Ja ciebie też Dawidku. Ja ciebie też.


-Więc kim ja dla Ciebie jes­tem..?! Ko­leżanką, przy­jaciółką...? Kim!?
-Nie wierzę w przy­jaźń dam­sko-męską..więc po­win­naś już wiedzieć. 


Jak tak to czytam to jest tu zawarte trochę mnie, bo tak trudno powiedzieć sobie cześć. Nie Tomek?
Tak trochę dzisiaj na odczepnego, bo nie chce was zanudzać takimi pierdołkami.
Ogromna prośba: WPISUJCIE SIĘ W ZAKŁADKĘ INFORMOWANI, BO TO NAPRAWDĘ JEST POMOCNE. 
Poszukuje jakiejś pani sportowiec.
Obecnie mam dwa party w głowie i mam nadzieję, że szybko mi nie wylecą. No dobra trzy, ale do końca nie wiem jak to zacząć.
Wiem, że może piosenka trochę nie pasuje,bo jest smutna, ale mimo wszystko nie zamieniła bym jej.
Ciekawa jestem czy po bransoletce domyśliłyście się kto to może być.
Chyba zjebałam końcówkę.
Pozdrawiam :*

6 komentarzy:

  1. Lepsza historia od poprzedniej :D Świetna! Tylko szkoda, że nie napisałaś, czy oni sie ot tak przestali kontaktować, czy jednak była jakaś sprawa ;/ Ale mimo to wyszło genialnie i bardzo mi się przyjemnie czytało :) Dobrze, że się pogodzili. Tyle lat nosili w sobie uczucie, aż w końcu wyszło ono na jaw .
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie zjebałaś końcówki :D
    Świetna jest, szybko mi zleciało czytanie! Teraz resztę dnia będę się zastawiać, jaka sprawa była, że przestali się kontaktować. Najważniejsze, że się pogodzili!
    Pozdrawiam również! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i świetnie no i pięknie ! :) Cudowna końcówka :)
    Zapraszam na 7 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozderki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie i wcale końcówki nie zjebałaś :P
    Czekam na następne party z niecierpliwością.
    Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział na: siatkarskiesnyjulii.blogspot.com ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę genialny! Fajne takie wprowadzenie na temat przyjaźni :) Ta historia mogłaby się dalej potoczyć.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. I pięknie no! :*
    Założyłam nowego bloga, mam nadzieję, że się spodoba ♥
    http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń